„Jak to się robi w nowych mediach?”

Powyższy cytat odwołuje się do jednego ze sloganów widocznych na okładce „Social media marketing” Liany „Li” Evans. Książkę ową, otrzymałem do recenzji od księgarni One Press, tym samym rozpoczynając współpracę, mam nadzieję, że owocną, bo książek wciąż mi brakuje. 😉

Tytuł książki w zasadzie tłumaczy pokrótce to, co znajdziemy na kolejnych jej stronicach. We wstępie jeszcze kilka słów o autorce, Liana Evans, z wykształcenia PRowiec i informatyk. Pracę rozpoczynała jako specjalista od marketingu w wyszukiwarkach, prowadzi również własnego bloga „Search Marketing Gurus”. Te 300 stron składajace się na „Social media marketing” to jej przemyślenia i rady dla ludzi, którzy pracują lub dopiero zaczną pracować w przestrzeni mediów społecznościowych. Właśnie, kto powinien zajmować się social mediami? 

Co nie przypadło mi do gustu podczas lektury?

Przede wszystkim autorka dyskredytuje prace agencji, uważa, że tylko klient zna swój produkt na tyle, żeby go wypromować w mediach społecznościowych i skutecznie nawiązać dialog. Ok, może w USA, ale w Polsce wewnętrzne komórki social mediowe nawet w dużych firmach do rzadkość. Po prostu ludzie, którzy wiedzą co w trawie piszczy zatrudniają się w agencjach. Uczęszczają również na szkolenia produktowe, śledzą rynek do którego przynależy klient, starają się zdobyć wszelkie potrzebne know how, aby prowadzić skuteczne kampanie. Za tą wadą idą również liczne odwołania autorki do wprowadzania polityki social mediowej w firmie, po prostu pominąłem te rozdziały, bo sam pracuję w tej chwili po stronie agencji.

Mankament drugi, autorka wymienia wiele platform i serwisów, które w Polsce są postrzegane marginalnie albo ich czas świetności minął… Czytając trzeba wziąć na to poprawkę i z tym łączy się ostatnia moim zdaniem wada tej publikacji: każda książka o Internecie jest przeterminowana już w chwili wydania. Co nie znaczy jednak, że książka jest bezwartościowa, po prostu chciałem najpierw wylać swoje żale, żeby przejść do tego co w twórczości pani Evans mi się spodobało.

 

„Odkryj potencjał Facebooka, Twittera i innych portali społecznościowych”

Nie istnieje idealna publikacja książkowa na temat jak prowadzić kampanie w mediach społecznościowych, podobnie ma się rzecz z książkami na temat Public Relations, po prostu szybko się przeterminowują, co nie znaczy, że nie można z nich czerpać inspiracji. Co w tej materii oferuje nam omawiana pozycja?

Przede wszystkim autorka potępia podejścia ad hoc do mediów społecznościowych. Pierwsza część książki (łącznie jest ich pięć), to skupienie się na budowaniu strategii, poznawaniu grupy odbiorców i dobieraniu odpowiednich serwisów, w których ta grupa docelowa się udziela. W Polsce mamy o tyle łatwiej, że tych serwisów topowych jest stosunkowo mało i research zajmuje mniej czasu.

Kolejnym pryncypium, na które zwraca uwagę autorka, to dialog, a nawet jak niedawno pisał Blogosławiony, multilog. Zawsze gdzieś internauci będą rozmawiać o danej marce i zadaniem dobrego community managera lub social media konsultanta jest dotrzeć do źródła rozmowy, obserwować i ewentualnie grzecznie się wtrącić.

„Dialog i tak ma miejsce – z Tobą czy bez Ciebie”

Nie można lekceważyć roli mediów społecznościowych, ponieważ są świetnym narzędziem wizerunkowym i jeśli brand/firma nie zadbają o to, żeby złagodzić ton tychże, to kto zrobi to za nich? Dużo miejsca poświęcono również wadze monitoringu social media.

Liana Evans większość swoich tez, popiera krótkimi case’ami, które nie są na pewno wyczerpujące, ale obrazują opisywane zagadnienia. I tak znalazło się miejsce dla Pizzy Hut i jej „twitterowego stażysty” czy zmiany polityki obsługi klienta w firmie Dell. Mamy więc dwie strony medalu, sukcesy i porażki w social media, a wiadomo, że dobrze jest nie popełniać czyichś  błędów.

 Czy warto poświęcić 49 złotych na tą książkę?

Czy warto kupić?

Tak, moim zdaniem warto. Czemu, skoro już na wstępie wytknąłem jej braki? Oprócz wyraźnych zalet książka pokazuje amerykańskie standardy sprzed dwóch lat, a polska branża ma mniej więcej tyle obsuwy za zachodem (czy to socialowa, czy PRowa), więc niektóre case’y mogą być w miarę aktualnymi inspiracjami.

Co więcej jest to skumulowana wiedza na temat mediów społecznościowych, z której możemy uszczknąć ciekawe fragmenty do podesłania dla klienta, jeśli ten do końca tego medium nie rozumie, bo całość jest też napisana bez żargonowego zatchnięcia. Prosty język, proste przykłady i przekaz.

I na koniec warto przypomnieć, że autorka nie postrzega social mediów niczym koń z klapkami na oczach. Patrzy na nie przez pryzmat zarówno marketingu, ROI, narzędzia wizerunkowego, obsługi klienta i pozycjonowania brandu.

„Twoje treści muszą być wartościowe”

Oczywiście kilka słów autorka poświęciła również contentowi, ale to już mam nadzieję doczytacie sami. Dla mnie była to całkiem pożyteczna lektura, oby i dla Was stała się wartościowa.

Rzekłem!

Jakub „Pijaru Koksu” Prószyński

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki, Social media, Internet, PR, reklama i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „„Jak to się robi w nowych mediach?”

  1. Wiktor pisze:

    Po zakupie paru książek związanych z internetem jestem zdania, że lepiej śledzić newslettery i rss, niż inwestować w półki i makulaturę…
    Czy ta książka ma dobre przełożenie na nasze realia?

    Swoją drogą strona autorki http://www.lianaevans.com/ nie zachęca do zakupu :/

    • Masz trochę racji. Aczkolwiek są chwile, kiedy ja sam wolę usiąść z książką i z niej czerpać wiedzę, odpocząć trochę od elektroniki. Zawsze jednak ta „makulaturowa” wiedza będzie trochę zacofana.

      Co do przełożenia na nasze realia… To trzeba uważnie filtrować to co jest w tej książce napisane, co do sugestii serwisów jakie wybierać, to nie ma za bardzo przełożenia, ale ogólne idee już jak najbardziej. To co jeszcze nie ma przełożenia opisałem na samym początku recenzji.

Dodaj komentarz